Od jakiegoś czasu dochodzą do nas informacje o bardzo trudnej sytuacji skandynawskiego przewoźnika. Nawet o zagrożeniu upadłością! Kierownictwo spółki podjęło intensywne działania ograniczające koszty, w tym ograniczenie wynagrodzeń i restrukturyzację floty. Takie życie, trzeba ciąć koszty. Działanie bolesne, ale konieczne. Podobnie postępuje wielu przewoźników, nawet nie zagrożonych upadłością, w tym nasz LOT. Interesujące jednak w tym procesie jest coś innego. Ratowanie przewoźnika nie ograniczyło się tylko do cięcia kosztów. Jednocześnie przewoźnik poinformował o otwarciu szeregu nowych połączeń i zmianie modelu działalności.
Niewielką część uruchamianych tras będą stanowiły połączenia typowe dla przewoźnika sieciowego, a więc takie, na których główny potencjał ruchu stanowi ruch tranzytowy, zasilający hub przewoźnika oraz bezpośredni ruch wysokopłatny. Pozostałe połączenia kopenhaskie nastawione będą raczej na ruch bezpośredni, głownie turystyczny. Trasy nie-kopenhaskie w zdecydowanej większości przeznaczone są dla ruchu turystyczno-etnicznego. Od wielu lat europejscy przewoźnicy sieciowi szukają możliwości przejęcia choćby części ruchu bezpośredniego z portów nie-hub-owych. Jest to segment bardzo wrażliwy cenowo i do tej pory zdominowany przez tanich przewoźników, często uzupełniany przez przewoźników regionalnych. SAS podejmuje właśnie taką próbę. Ruch ryzykowny i czy to się powiedzie czy nie trudno teraz jednoznacznie orzec. Mamy jednak do czynienia z kompleksową restrukturyzacją, a nie tylko zwijaniem biznesu poprzez cięcie kosztów i zamykanie kolejnych połączeń.
Z przykrością muszę powiedzieć, że moim zdaniem inaczej to wygląda w przypadku LOTu. Huczne przyjęcie Dreamlinera i plany „nowych” połączeń na Daleki Wschód nie mogą przysłonić braku solidnej myśli przewodniej, w którym kierunku powinien zmierzać LOT i w jaki sposób powinien się tam znaleźć. A bez odrobienia tej pracy domowej ani Dreamliner, ani państwowy fundusz Lotus nie pomogą. Szkoda, bo ja nie mam ochoty latać Lufthansą Polska, z centralnego lotniska dla Polski położonego w Berlinie.
Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Od ponad 10 lat zawodowo związany z branżą lotniczą. Pracowałem dla lotnisk, linii lotniczych, firm handlingowych, samorządów i instytucji rządowych, inwestorów prywatnych w Polsce i w regionie CEE. Realizowałem projekty doradcze obejmujące zagadnienia strategiczne, rozwojowe, plany biznesowe, finansowanie i współpracę z inwestorami i podmiotami prywatnymi.
Szczególnie angażuję się w planowanie rozwoju działalności lotnisk, współpracę przewoźników i lotnisk, rozwój połączeń lotniczych, poprawę connectivity, współpracę różnych środków transportu. Pracuję też nad projektami z zakresu rozwoju gospodarczego i wpływu komunikacji lotniczej na atrakcyjność inwestycyjną regionów i miast. Interesują mnie zagadnienia wpływu działalności lotniczej na rozwój gospodarczy i społeczny – powiązanie wyzwań rozwojowych dla kraju i regionów z działaniami biznesowymi na poziomie poszczególnych podmiotów.
Jestem absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i Uniwersytetu Minnesota – Carlson School of Management, gdzie zdobyłem tytuł MBA.