Jeśli wierzyć zapowiedziom zaangażowanych w ten projekt osób właśnie ruszyło i pozostanie z nami na dłużej pierwsze regularne kolejowe połączenie cargo pomiędzy Polską a Chinami. Absolutnie nie zarzucam twórcom projektu podawania nieprawdziwych informacji. Wręcz przeciwnie, z ogromnym szacunkiem odnoszę się do ich odwagi i determinacji w realizacji takiego projektu. Wątpliwości moje związane są jednak z faktycznym popytem na taką usługę.
Zapewnienie ponad 40 kontenerów towaru na trasie pomiędzy Państwem Środka a krajem nad Wisłą jest bowiem nie lada wyzwaniem. I to co tydzień. Nie mówiąc już o tym, że najlepiej byłoby, aby pociąg wypełniony był po brzegi w obie strony. A z tym na trasie Polska-Chiny może być pewien problem.
Co to oznacza dla świata lotniczego? Na pierwszy rzut oka nic. Po pierwsze, nie ma obecnie na tej trasie konkurencyjnej oferty lotniczej, która mogłaby potencjalnie ucierpieć (bo połączenie oferowane choćby przez UPS ma jednak trochę inny charakter). Po drugie, wydaje się, że oferta przewozu kontenerów drogą kolejową w większym stopniu zagraża przewozom morskim niż lotniczym (choć w tej kwestii zdania są podzielone).
Będę się jednak upierał, że losy tego projektu powiedzą nam dużo na temat połączeń all-cargo pomiędzy Polską i Azją i będą pewną wskazówką dla przewoźników lotniczych. Jest tak dlatego, że mimo ewidentnych różnic w charakterze przewożonych towarów drogą lotniczą i kolejową, podstawowy problem dla operatorów na trasach długodystansowych pozostaje ten sam: jak zapełnić pociąg/samolot towarowy wyjeżdżający z Polski? W tym tak naprawdę tkwi podstawowe źródło marginalnego charakteru lotniczych przewozów cargo w Polsce, ale i całej Europie Środkowo-Wschodniej.
Możemy bowiem narzekać na przeciągające się procedury celne, utrudnione procedury VAT, niską jakość infrastruktury cargo i wiele innych. Ale jeśli tylko znajdziemy odpowiedni wolumen towarów do przewiezienia na danej trasie w obie strony, każdą wyżej wspomnianą przeciwność jesteśmy w stenie przezwyciężyć. Innymi słowy, jeśli znajdziemy takie towary produkowane w Polsce, na które znajdzie się znaczący popyt np. w Chinach, to nie tylko przyczynimy się w pewnym stopniu do zniwelowania ogromnej nierównowagi w wymianie handlowej z tym krajem (import z Chin uśredniając ponad 10-krotnie przewyższa polski eksport), ale i zapewnimy sukces połączenia cargo czy to kolejowego czy lotniczego. Tu więc moim zdaniem kryje się podstawowe wyzwanie dla odważnych, którzy właśnie uruchamiają regularne połączenie kolejowe do Chin. Odnoszę bowiem wrażenie, że łatwiej będzie znaleźć co tydzień kilkadziesiąt kontenerów odzieży, trampek i innych całkiem potrzebnych Polakom produktów wytworzonych w Chinach niż zapełnić pociąg w drodze powrotnej.
Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Jestem też ekspertem Komisji Europejskiej ds. rynku lotniczego. W pracy dla sektora lotniczego staram się poszukiwać nowych modeli wzrostu przychodów pozalotniczych i synergii we współpracy pomiędzy firmami lotniczymi a podmiotami funkcjonującymi w otoczeniu tej branży. Fascynuje mnie obszar związany z poprawą doświadczenia pasażerów i innowacyjne podejście do tworzenia nowych usług dla pasażerów.
Pracuję dla jednostek sektora publicznego, które usprawniają swoje systemy przyciągania inwestycji i chcą bardziej skutecznie stymulować rozwój gospodarczy miast i regionów.
Wcześniej pracowałem w zespole Transportu Infrastruktury i Sektora Publicznego w PwC. Jestem absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziału Prawa Uniwersytetu Rennes 1 we Francji oraz Studiów Podyplomowych: Zarządzanie i Finansowanie w Sektorze Transportu Lotniczego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.