Już na tym blogu o Modlinie było jakiś czas temu, kiedy lotnisko otrzymało ponowną certyfikację. Konkluzja tamtego wpisu była taka, że lotnisko choć już gotowe do gry to jeszcze w grze nie jest. I ostatnie wydarzenia pokazują, że szybko to nie nastąpi. Chodzi oczywiście o decyzję WIZZa, który do Modlina wracać nie zamierza i zostaje na lotnisku Chopina.
Przyznam, że jestem zdziwiony bo obstawiałem, że jeszcze chwilę się powożą, ponegocjują i ostatecznie dojdą do porozumienia. A tu taki klops… Ryanair jeszcze decyzji nie podjął ale wszystko wskazuje na to, że jednak od jesieni zawita do Modlina. Tyle, że w przypadku Ryana sprawa wygląda trochę inaczej. Wróci do Modlina bo nie może się dogadać z zarządzającym lotniskiem Chopina. A w dodatku w obecnej sytuacji zarządzający lotniskiem w Modlinie zrobi wszystko i jeszcze trochę aby tego przewoźnika ściągnąć.
I trzy obserwacje na kanwie tej historii.
Tanie lotniska, takie jak Modlin, wychodzą nad kreskę tylko dzięki dużemu wolumenowi ruchu i generowanym dzięki temu przychodom pozalotniczym, bo opłaty lotnicze to raczej będą bliższe zera niż „oparte na rachunku ekonomicznym” jak to zgrabnie ujął zarząd w swoim oświadczeniu. Niestety nawet Ryanair nie będzie w stanie zapewnić lotnisku takiego wolumenu pasażerów aby można było działać bez obawy o to co przyniesie jutro. Czy innych przewoźników da się ściągnąć? Szczerze wątpię, zwłaszcza gdy słyszę o rozmowach prowadzonych z przewoźnikami tradycyjnymi. Chyba że… wybuchnie BOMBA! Wszak PLL LOT coś tam w swoim planie restrukturyzacji bredził… Wróć! pisał o tanim lataniu, modelu hybrydowym… To dopiero byłby przewoźnik w Modlinie!
Bez WIZZa lotnisko będzie skazane na dyktat Ryanair, a jaki to jest dyktat to się panowie zarządzający jeszcze przekonają. Coś mi się bowiem wydaje po przeczytaniu oświadczenia zarządu, że ten zarząd trwa jeszcze w klimacie pod tytułem „lotnisko skazane na sukces”, a tymczasem przyjdzie im walczyć o przeżycie.
I jeszcze jedno, o samym stylu oświadczenia zarządu. Stwierdzenie początkowe, że niby decyzję WIZZa uznaje się za „autonomiczną decyzję biznesową” ale potem już tylko jacy my jesteśmy fajni, a przewoźnik jaki be i że za mało miejsca daje pasażerom na nogi i że zrywa umowę. No może i daje mało miejsca. I może niefajne są dodatkowe opłaty za każde coś. Ale to jego autonomiczna decyzja biznesowa i lotnisku nic do tego! Zabrakło mi czegoś na kształt – przykro nam, że ze względu na niedbalstwo po naszej stronie przez pół roku nie byliśmy w stanie wywiązywać się z podpisanej z przewoźnikiem umowy…
Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Od ponad 10 lat zawodowo związany z branżą lotniczą. Pracowałem dla lotnisk, linii lotniczych, firm handlingowych, samorządów i instytucji rządowych, inwestorów prywatnych w Polsce i w regionie CEE. Realizowałem projekty doradcze obejmujące zagadnienia strategiczne, rozwojowe, plany biznesowe, finansowanie i współpracę z inwestorami i podmiotami prywatnymi.
Szczególnie angażuję się w planowanie rozwoju działalności lotnisk, współpracę przewoźników i lotnisk, rozwój połączeń lotniczych, poprawę connectivity, współpracę różnych środków transportu. Pracuję też nad projektami z zakresu rozwoju gospodarczego i wpływu komunikacji lotniczej na atrakcyjność inwestycyjną regionów i miast. Interesują mnie zagadnienia wpływu działalności lotniczej na rozwój gospodarczy i społeczny – powiązanie wyzwań rozwojowych dla kraju i regionów z działaniami biznesowymi na poziomie poszczególnych podmiotów.
Jestem absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i Uniwersytetu Minnesota – Carlson School of Management, gdzie zdobyłem tytuł MBA.