News może nie nazbyt świeży, ale wcześniej nie było jakoś okazji o tym napisać. A temat choć dotyczy małych lotnisk to wcale mały nie jest. Samych tylko lądowisk samolotowych – wyłączając lądowiska śmigłowcowe i sanitarne – jest blisko sto w rejestrze ULC. Jeśli do tego dodać jeszcze 45 lotnisk użytku wyłącznego, w tym 35 lotnisk zarządzanych przez Aeroklub Polski, to mamy bardzo gęstą i interesującą siatkę infrastruktury lotniskowej, która reprezentuje fantastyczny potencjał ale nie realizuje go nawet w części.
Jakiś czas temu ujawniono, że Ministerstwo pracuje nad programem wsparcia modernizacji małych lotnisk, który ma dla Ministerstwa priorytetowe znacznie. Ponieważ tematem małych lotnisk lokalnych interesuję się już od jakiegoś czasu to zacząłem sprawę drążyć dalej. I okazuje się, że deklaracja była niestety na wyrost, bo na razie prace ograniczyły się do zapytania Ministerstwa Finansów o możliwość finansowania rozwoju tych lotnisk z budżetu. Bo przecież z UE się nie da. W tym kontekście mam trzy impresje…
Cały czas nie mogę pojąć jak to się stało że nie udało się wynegocjować z Komisją choćby mniejszych, choćby bardzo obwarowanych pieniędzy na rozwój infrastruktury lotniczej w naszym kraju. Infrastruktury, która ma tak wielkie znaczenie dla naszego uczestnictwa w globalnym podziale pracy, globalnej gospodarce, globalnych przepływach i wszystkim globalnym czym epatują nas politycy i urzędnicy przy wielu okazjach. A powoływanie się na przykład hiszpański ja osobiście odbieram jako mocno nam urągający. Chyba że chodzi o coś innego? Jeśli nie z UE, tylko z budżetu państwowego, to jak pokazuje doświadczenie lat ostatnich z powodu mizerii budżetowej strumyczek zasilający będzie bardzo cieniutki, oj bardzo.
Jeśli jednak nawet jakieś pieniądze budżetowe się trafią, to zastanawiam się jak one będą rozdysponowane na poszczególne projekty. Bo na przykład w ogłoszonym do tej pory zakresie prac nad Aktualizacją Programu Rozwoju Sieci Lotnisk i Lotniczych Urządzeń Naziemnych wraz z opracowaniem prognoz ruchu lotniczego nie ma ani słowa o lotniskach lokalnych.
A naprawdę warto się nad lotniskami lokalnymi pochylić. I wiele samorządów to robi. Bo choć potencjalne efekty bezpośrednie, pośrednie i indukowane będą znikome, a raczej odpowiednie do skali lotniska, to już efektów katalitycznych nie można nie docenić. Efekty te określane są mianem katalitycznych ponieważ katalizują one rozwój działalności niezwiązanych bezpośrednio z funkcjonowaniem lotniska. Przykłady takich efektów katalitycznych to decyzje lokalizacyjne przedsiębiorstw / inwestorów – decyzja inwestora o lokalizacji inwestycji w gminie ponieważ przy porównywalnych warunkach w innych lokalizacjach to właśnie do tej gminy będzie mógł dotrzeć własnym samolotem w celu sprawowania efektywnej kontroli nad działalnością zakładu. Inne przykłady to stworzenie produktu turystycznego, czy poprawa wizerunku inwestycyjnego gminy.
Brać, wybierać byle z sensem…
Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Od ponad 10 lat zawodowo związany z branżą lotniczą. Pracowałem dla lotnisk, linii lotniczych, firm handlingowych, samorządów i instytucji rządowych, inwestorów prywatnych w Polsce i w regionie CEE. Realizowałem projekty doradcze obejmujące zagadnienia strategiczne, rozwojowe, plany biznesowe, finansowanie i współpracę z inwestorami i podmiotami prywatnymi.
Szczególnie angażuję się w planowanie rozwoju działalności lotnisk, współpracę przewoźników i lotnisk, rozwój połączeń lotniczych, poprawę connectivity, współpracę różnych środków transportu. Pracuję też nad projektami z zakresu rozwoju gospodarczego i wpływu komunikacji lotniczej na atrakcyjność inwestycyjną regionów i miast. Interesują mnie zagadnienia wpływu działalności lotniczej na rozwój gospodarczy i społeczny – powiązanie wyzwań rozwojowych dla kraju i regionów z działaniami biznesowymi na poziomie poszczególnych podmiotów.
Jestem absolwentem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i Uniwersytetu Minnesota – Carlson School of Management, gdzie zdobyłem tytuł MBA.