I rozpętała się dyskusja. Na Forum Ekonomicznym w Krynicy Prezes PLL LOT zaprezentował nową strategię dla przewoźnika. Pokazano niezwykle ambitny plan rozwoju. Co więcej, z jeszcze większą siłą wrócił temat centralnego portu lotniczego dla Polski, wzbudzając ożywione dyskusje.
Żeby jednak na chwilę odciągnąć Państwa uwagę w bardziej spokojne rejony, dzisiaj kilka zdań na temat nie tak bardzo związany ze strategicznymi zagadnieniami. Choć pewne powiązania z tematem LOTu i CPLu znaleźć można – czy zastanawiali się kiedyś Państwo jak nasz przyszły centralny port lotniczy będzie się nazywał?
Bo jak ostatnio zauważyliśmy, kwestia nazwy portu lotniczego może wzbudzać nie lada emocje. I nie chodzi o pomysły zmiany nazwy patrona lotniska (które już się pojawiały), bo te zawsze mogą być podlane politycznym sosem (trochę jak nieustające dyskusje w wielu miastach dotyczące przyznawanych tytułów honorowych obywateli), ale o realne pieniądze leżące na stole. Niedawno Toruń zaproponował dokapitalizowanie spółki Port Lotniczy Bydgoszcz kwotą 5 mln złotych, w zamian oczekując rozszerzenia nazwy o Toruń właśnie. Sam port lotniczy, jak wiadomo i o czym przekonują sami zarządzający, takich pieniędzy bardzo potrzebuje. Na pierwszy, a nawet i drugi, rzut oka (przynajmniej patrząc z zewnątrz) propozycja wydawała się racjonalna i niezbyt kontrowersyjna. Ale ogląd taki nie uwzględnia długoletnich trudnych relacji na linii Bydgoszcz-Toruń. W efekcie, sprawa z biznesowej stała się polityczna, zaangażować musiał się marszałek, minister, a rozstrzygnięcia jak na razie nie znaleziono. Czy tak musiało się stać? Na pewno nie, ale chyba, jak często się zdarza, zabrakło twardych kalkulacji i jasnej prezentacji kosztów i korzyści, czyli bardziej biznesowego podejścia. Wszak prawa do nazwy można rzetelnie wycenić i w efekcie przynajmniej próbować oprzeć dyskusję o obiektywne czynniki. Z podobną dyskusją możemy mieć niedługo do czynienia na linii Radom-Kielce – może tam uda się proces przeprowadzić inaczej?
Na tej kanwie warto zastanowić się, czy doczekamy się w przyszłości handlu „naming rights” elementów infrastruktury transportowej? Ja uważam, że to nieuniknione. Jeśli godzimy się by wydarzenia sportowe odbywały się na PGE Narodowym, czy jeszcze jakiś czas temu Pepsi Arenie, to może moglibyśmy też zaakceptować PGNiG Warszawa Centralna lub Coca Cola Centralny Port Lotniczy?
Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Jestem też ekspertem Komisji Europejskiej ds. rynku lotniczego. W pracy dla sektora lotniczego staram się poszukiwać nowych modeli wzrostu przychodów pozalotniczych i synergii we współpracy pomiędzy firmami lotniczymi a podmiotami funkcjonującymi w otoczeniu tej branży. Fascynuje mnie obszar związany z poprawą doświadczenia pasażerów i innowacyjne podejście do tworzenia nowych usług dla pasażerów.
Pracuję dla jednostek sektora publicznego, które usprawniają swoje systemy przyciągania inwestycji i chcą bardziej skutecznie stymulować rozwój gospodarczy miast i regionów.
Wcześniej pracowałem w zespole Transportu Infrastruktury i Sektora Publicznego w PwC. Jestem absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziału Prawa Uniwersytetu Rennes 1 we Francji oraz Studiów Podyplomowych: Zarządzanie i Finansowanie w Sektorze Transportu Lotniczego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.