Rekordy na południu i na północy, na wschodzie i na zachodzie. Wszystkie lotniska chwalą się od początku roku rekordowymi wynikami liczby obsłużonych pasażerów. W efekcie, wartość ta staje się podstawowym wyznacznikiem sukcesu lub jego braku w branży lotniczej. Nie zamierzam stawiać podstaw tego sektora na głowie i stwierdzać nagle, że wolumeny obsłużonego ruchu się nie liczą. Bo liczą się, i to bardzo. Ale spróbujmy spojrzeć na tę kwestie z trochę innej perspektywy.
Po pierwsze, nie tylko ilość, ale i jakość ruchu ma znaczenie. Wiele razy o tym wspominaliśmy. Oferta portu lotniczego dla regionu i jego mieszkańców nie powinna być analizowana tylko w kategorii liczby destynacji, ale przede wszystkim tzw. connectivity, czyli faktycznego poziomu skomunikowania danego regionu transportem lotniczym z ważnymi dla niego destynacjami, także za pośrednictwem lotów transferowych.
Ale przychodzi mi do głowy jeszcze jeden aspekt, który pozwala rzucić trochę nowego światła na bożka, którym uczyniliśmy wolumen ruchu. Wzrastająca liczba pasażerów, wzrastająca liczba operacji to coraz większe wyzwania dla sprawnej obsługi pasażerów, coraz więcej potencjalnych problemów. Jednocześnie pasażerowie na polskich lotniskach stają się coraz bardziej świadomi, wymagający i coraz trudniej ich zadowolić. Albo inaczej, coraz łatwiej narazić się na ostrzał. A taki ostrzał w mediach społecznościowych rozchodzi się w błyskawicznym tempie.
Może więc te lotniska, które pozostają w tyle za liderami ruchu w rozumieniu wolumenu mogą uczynić z tej swojej potencjalnej słabości realną siłę? Może warto wynieść na sztandary fakt, że na naszym lotnisku obsługa jest szybka, sprawna, kolejek praktycznie nie ma, a atmosfera jest niemal rodzinna? Nie do wszystkich taka argumentacja trafi, ale kilka grup na pewno doceni łatwość w obcowaniu z usługą transportową. Jest jeden szczegół: za tymi deklaracjami musi iść faktyczna doskonałość w ofercie, a to wymaga pracy. Ale tak sobie myślę, że w tym właśnie względzie mniejsze porty lotnicze powinny, i mogą, stać się w Polsce liderami.
Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Jestem też ekspertem Komisji Europejskiej ds. rynku lotniczego. W pracy dla sektora lotniczego staram się poszukiwać nowych modeli wzrostu przychodów pozalotniczych i synergii we współpracy pomiędzy firmami lotniczymi a podmiotami funkcjonującymi w otoczeniu tej branży. Fascynuje mnie obszar związany z poprawą doświadczenia pasażerów i innowacyjne podejście do tworzenia nowych usług dla pasażerów.
Pracuję dla jednostek sektora publicznego, które usprawniają swoje systemy przyciągania inwestycji i chcą bardziej skutecznie stymulować rozwój gospodarczy miast i regionów.
Wcześniej pracowałem w zespole Transportu Infrastruktury i Sektora Publicznego w PwC. Jestem absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziału Prawa Uniwersytetu Rennes 1 we Francji oraz Studiów Podyplomowych: Zarządzanie i Finansowanie w Sektorze Transportu Lotniczego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.