Wulkan a sprawa polska

Właściwie to nie polska, a wakacyjna. I tak właściwie to moja prywatna. Otóż zacząłem zastanawiać się, czy jest szansa, że wakacje, które planuję rozpocząć w przyszłym tygodniu dojdą do skutku, czy może erupcja kolejnego wulkanu na Islandii pokrzyżuje moje plany. Jeśli wierzyć początkowym doniesieniom medialnym, to już właściwie dawno powinienem pożegnać się z marzeniami o ciepłym morzu i plaży.

Bardarbunga, bo tak nazywa się nowy produkt eksportowy Islandii, na pewno zaraz wybuchnie i sparaliżuje ruch lotniczy w Europie. Taka natura mediów. Nawet jeśli nie wybuchnie to przynajmniej można posnuć apokaliptyczne wizje, co by było gdyby jednak do wybuchu doszło. Trochę kpię z medialnej pogoni za sensacją, ale uczciwie mówiąc, nikt nie jest w stanie ostatecznie osądzić, czy obecna erupcja wulkanu zagrozi ruchowi lotniczemu nad Islandią, a może nawet Europą.

A stawka jest poważna. Faktycznie islandzka przestrzeń powietrzna należy do jednej z ważniejszych w światowym ruchu lotniczym – średnio jedna trzecia lotów nad Atlantykiem odbywa się w przestrzeni powietrznej, którą zarządzają kontrolerzy w Reykjaviku. Co więcej, rok 2010 pokazał, że chmura pyłów, która powstała po erupcji wulkanu Eyjafjallajökull, może sparaliżować nie tylko loty transatlantyckie, ale także ruch lotniczy niemal w całej Europie.

A konsekwencje takiego paraliżu dla branży lotniczej są bardzo poważne. Szacuje się, że w kwietniu 2010 roku, traciła ona 200 milionów dolarów dziennie, i to tylko w utraconych przychodach. Do tego doliczyć trzeba koszty, które poniosły głównie linie lotnicze w związku z faktem, że Eyjafjallajökull uziemił prawie 10 milionów pasażerów.

Jak widać więc, konsekwencje i tym razem mogą być bardzo poważne. Prawdą jest jednak to, że w 2010 roku branża lotnicza, po pierwsze udowodniła, że potrafi radzić sobie z tak poważnymi kryzysami, a po drugie w miarę szybko podniosła się po tych wydarzeniach. Osobiście, jakkolwiek wierzę, że i teraz „dałaby radę”, to zdecydowanie wolałbym przynajmniej tym razem nie być naocznym świadkiem przeprowadzenia tego dowodu.

bartosz-baca

Jestem jednym z założycieli i Partnerem w BBSG. Jestem też ekspertem Komisji Europejskiej ds. rynku lotniczego. W pracy dla sektora lotniczego staram się poszukiwać nowych modeli wzrostu przychodów pozalotniczych i synergii we współpracy pomiędzy firmami lotniczymi a podmiotami funkcjonującymi w otoczeniu tej branży. Fascynuje mnie obszar związany z poprawą doświadczenia pasażerów i innowacyjne podejście do tworzenia nowych usług dla pasażerów.

Pracuję dla jednostek sektora publicznego, które usprawniają swoje systemy przyciągania inwestycji i chcą bardziej skutecznie stymulować rozwój gospodarczy miast i regionów.

Wcześniej pracowałem w zespole Transportu Infrastruktury i Sektora Publicznego w PwC. Jestem absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziału Prawa Uniwersytetu Rennes 1 we Francji oraz Studiów Podyplomowych: Zarządzanie i Finansowanie w Sektorze Transportu Lotniczego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

bartosz-baca