Cargo swoje widzę ogromne
Powszechne jest przekonanie, że polskie lotniska nie cargo stoją, tylko pasażerami.
Powszechne jest przekonanie, że polskie lotniska nie cargo stoją, tylko pasażerami.
Problemy finansowe i zwijanie działalności przez LOT odczuwają na rynku lotniczym wszyscy.
Co jakiś czas docierają do opinii publicznej wiadomości o koncepcji tworzenia Polskiego Holdingu Lotniczego skupiającego największe podmioty z branży lotniczej w naszym kraju.
Ogłosił z pompą irlandzki Ryanair. No pięknie! Wprawdzie dopiero od wiosny 2014 i tylko dwa kierunki, ale jednak. Kolejne mają się otwierać w późniejszym okresie.
Na jednym z portali branżowych uczestniczyłem w ostatnich dniach w dyskusji dotyczącej rzekomo zbliżającej się śmierci modelu biznesowego Ryanaira.
A konkretnie dnia 18 września.
Port Lotniczy Modlin będzie znowu oferował regularne połączenia lotnicze. Wszyscy na pewno odetchnęli z ulgą – zarząd portu, udziałowcy, lokalni przedsiębiorcy, którzy planowali zbić fortunę na pasażerach korzystających z lotniska.
W ostatnich dniach wyobraźnię naszego narodu rozpalał ogłoszony przez Pana Premiera „koniec kryzysu” i propozycja ostatecznych rozwiązań w sprawie OFE.
Portal pasażer.com opublikował wyniki finansowe polskich lotnisk za rok 2012. Materiał może nie pierwszej świeżości ale jednak interesujący, na bazie którego można pokusić się o kilka wniosków, spostrzeżeń.
Kiedy na świecie wybucha kolejny kryzys polityczny czy konflikt zbrojny, branża lotnicza jest jedną z pierwszych ofiar takich wydarzeń.
Od wielu już lata rynek lotniczy jest areną nieustającej konsolidacji, zwłaszcza w odniesieniu do przewoźników. W efekcie, średni gracze stają się duzi, a duzi jeszcze więksi.
Chodzi oczywiście o ruch na niektórych polskich lotniskach, które po wielu latach prosperity rozpoczętej w 2004 roku, po raz pierwszy mierzą się z poważnymi wyzwaniami dotyczącymi dynamiki ruchu lotniczego.